Zamknij

Anwil był bliski sprawienia sensacji. Ale poległ w Zgorzelcu

20:59, 16.11.2014 A.K
Skomentuj Fot. Archiwum DDWloclawek.pl Fot. Archiwum DDWloclawek.pl

Mimo fatalnej pierwszej kwarty Anwil był w stanie nawiązać walkę z PGE Turowem. Niestety mistrz Polski dysponuje znacznie większym potencjałem w ataku, co pokazał, wygrywając 97:89.

Włocławianie mecz z mistrzem Polski rozpoczęli fatalnie. Trójki Collinsa i Chylińskiego oraz dwie udane akcje Nikolicia przy trafieniach Wysockiego i Crosariola za 2 dawały prowadzenie PGE Turowowi 10:4. W pierwszej kwarcie Anwil absolutnie nie był w stanie przeciwstawić się sile ofensywnej Zgorzelca. Skuteczność z dystansu Collinsa i Chylińskiego oraz akcje bliżej kosza Kuliga dawały wysokie prowadzenie miejscowym. W naszym zespole szwankowała nie tylko obrona, ale i konstrukcja akcji. Sam Crosariol zaliczył 3 straty. Po 10 minutach Turów prowadził już 26:13.

Początek drugiej odsłony i punkty Moldoveanu oraz trójka Kuliga zapowiadały masakrę Anwilu. Ale w kolejnych minutach włocławianie zaczęli skutecznie odpierać ataki rywali, głównie za sprawą Simona. Szybko zdobyte przez niego 8 punktów oraz trafienie Pamuły zniwelowały straty "Rottweilerów" do 7 punktów (31:24).

Gdy PGE Turów znowu odskakiwał dzięki skutecznemu na obwodzie Chylińskiemu, trójka Pamuły znowu pozwalała włocławianom uwierzyć w sukces (36:31). W pewnym momencie drugiej kwarty Anwil zaliczył koszykarski "run" 18:5. Niestety chwila nieuwagi w końcówce i trójki Jaramaza, czy Chylińskiego dawały gospodarzom pewne prowadzenie po dwóch kwartach (46:35).

Początek trzeciej odsłony pokazał, że Anwilu nigdy nie można przekreślać. Głównie dzięki skuteczności Vaughna nasz zespół doszedł na 4 punkty (48:44). Rozpędzeni goście potrafili nie tylko wyrównać wynik, ale nawet objąć prowadzenie. Po punktach Vaughna, Simona i Pamuły było nawet 53:56 na korzyść Anwilu. Niestety znowu nieuważna gra w obronie w końcówce kwarty pozwoliła PGE Turowowi odskoczyć na kilka punktów (69:63).

Na początku ostatniej kwarty za 5 fauli zszedł z parkietu słabo dysponowany tego dnia Andrea Crosariol. Do kilku punktów i zbiórek dodał aż 5 strat. Był to drugi z rzędu bardzo słaby występ zawodnika, który miał "zbawić" Anwil. Godnie zastąpił go Mikołaj Witliński, który przysłużył się do tego, że w końcówce było jeszcze trochę emocji.

Jak to bywało w tym spotkaniu, Turów potrafił odjechać na kilkanaście punktów, jak po trafieniu Taylora (81:68), a Anwil ambitnie odrabiał straty i gonił wynik. Po dwóch trójkach Witlińskiego i jednej Wysockiego było tylko 83:77 dla Zgorzelca. Bardzo efektowne wsady Wrighta i spokój Chylińskiego sprawiły, że zwycięstwo mistrza Polski nie było zagrożone. "Tury" są wciąż niepokonane, zaś Anwil zaliczył szóstą wpadkę w siódmym meczu.

PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 97:89 (26:13, 20:22, 23:28, 28:26)

PGE Turów: Chyliński 25, Kulig 15, Collins 12, Moldoveanu 10, Wright 10, Dylewicz 9, Taylor 7, Jaramaz 5, Nikolić 4, Karolak 0.

Anwil: Simon 20, Vaughn 16, Witliński 13, Pamuła 11, Wysocki 10, Eitutavicius 9, Crosariol 8, Surmacz 2.

(A.K)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

6WLJP6WLJP

4 0

aaaaaaaa 22:46, 16.11.2014

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%